Wasz dzień w szkole

test z niemca- taki sobie.

matematyka - dalej zadania z procentów.
wf - siatkówka.
polski - bohaterowie Kamieni na szaniec wobec wojny. mały sabotaż i dywersja.
technika - rysunki z rzutowania plus wystawianie przewidywanych ocen.

ćw. z wstępu do nauk o kulturze - spałam, fajna Michałowa prezentacja <3

1. fizyka - powtórzenie wiadomości. tęęępa ta baba jest.
2. matematyka - powtórzenie wiadomości. za nicnierobienie i przepisywanie zadań od kolegi dostałam +4, okk.
3. religia - totalnie luźna lekcja, większość osób zapieprzała po klasie i lała się czym popadnie. patologia.
4. chemia - wprowadzenie do alkoholi. zaczyna mi się już to wszystko mieszać.
5. polski - rozgrywki turniejowe przez 10 minut lekcji, potem robiliśmy co chcieliśmy.
6. polski - teoretycznie mieliśmy robić zadania, no ale i tak nikt nie robił, a że byłam sama w ławce to odwróciłam się do kolegów z tyłu i napieprzaliśmy na różne dziwne tematy.
7. wf - najpierw kosz, a potem oczekiwanie na dzwonek. prawie zasnęłam.

1. biologia - pierdolamento o chromosomach
2. biologia - pierdolamento o determinacji płci
3. matma - a właściwie zastępstwo, chemia - pierdolamento o benzenie
4. geografia - pierdolamento o Korei Północnej
5. angielski - kartkóweczka, z której o dziwo dostałam 100%, chociaż w ogóle się nie uczyłam o.O
6. historia - nie robiliśmy właściwie nic
7. historia - pierdolamento o jutrzejszej wigilii klasowej
8. angielski - oglądaliśmy Harry'ego Potter'a ;D

angielski - coś tam z maturalnych ćwiczeń, a potem jakaś krzyżówka świątęczna
rosyjski - tekst o świętach po rusku, KOLĘDY PO RUSKU hahaha
wf, wf, wf - słuchanie opowieści wfistki, robienie ściąg na woczek
matematyka - oddala sprawdziany i robiliśmy poprawę
wok - sprawdzian, ściąga się przydała, zaczęła je oceniać
wok - oceniala sprawdziany

kółko z matmy - NIE BYŁO. trzeba puknąć się w łeb i słuchać na lekcji, bo podobno było mówione. a mogłam dłużej poleżeć w łóżku!
religia - zastępstwo, czyli chłopaki odrabiały WF, a my siedziałyśmy i patrzyłyśmy...
język polski - facetka dyktowała nam oceny proponowane z przedmiotów na kartki dla rodziców. FAIL w moim przypadku. średnia 4,06...
matematyka - zastępstwo, czyli chemia z dziadziem. bawiliśmy się w ping-ponga, tylko że za rakietki służyły zeszyty A4, a za piłeczki - kulki z papieru. i jeszcze zabawa w ciszę!
angielski - babka poprawiała nam oceny proponowane wypisane na kartkach. w parach mieliśmy pisać opowiadanie o ratowaniu Mikołaja, który utknął w kominie. ja dodatkowo musiałam uzupełnić opis sceny, który babka zadała mi na indywidualnych. PF.
geografia, WF x2 - zwolnienie, także poszłam do domu :) (pomijając fakt, że na dwóch WFach była wigilia nauczycieli... ech XD)

1. niemiecki- nie było
2. biologia- kartkówka + costam o ekologii
3. matematyka- trójkąty i inne gówna.
4. religia- spałam
5. angielski- powtórzenie działu
6. informatyka- nicnierobienie przez godzinę

plastyka - powtórzenie pojęć związanych z malarstwem.
angielski - past simple, ćwiczenia.
niemiecki - wizyta u lekarza.
polski - omówienie próbnych testów :3 88%, yay!
chemia - szereg homologiczny alkinów.
edb - zatrucia.
matematyka - potęgowanie.

1. historia - początki o Napoleonie. ło jeżu.
2. matma - wielokąty foremne
3. fizyka - przez 3/4 lekcji pan szukał jakiejś pierdoły o umownym kierunku prądu.
4. angielski - few/a few, little/a little. łatwizna.
5. biologia - nieantagonistyczne i antagonistyczne działanie organizmów.
6. polsky - omówienie tekstu o komiksach.

religia - D. zdawał kolejną dwudziestkę piątkę pytań, część ludzi dopytywała o oceny, ja i P. na początku lekcji urządziłyśmy sobie piknik w postaci czipsów i picia, a później robiłyśmy zadanie z matmy.
matematyka - potęgowanie i pierwiastkowanie.
matematyka - to co wyżej.
historia - przypomnienie sytuacji Polaków od rozbiorów do powstania listopadowego, początek powstania styczniowego.
polski - końcowe omówienie próbnego testu, statystyka i porównanie z klasą B, pierdoły o ocenach i takie tam. (o jaredzie, pierwszy raz w życiu mam tróję z polskiego na półrocze, idę się zapaść pod ziemię :c)
angielski - tekst o Nicole Kidman. dobra, jedyne co mnie zainteresowało to to że obok były ćwiczenia z Past Simple i zdanie John Lennon and Paul McCartney met when they were at school. + podczas przeglądania całej książki znalazłam focię Lennona i chyba się dowiedziałam, kim jest ten fajny koleś z gitarą na początku któregoś rozdziału :3
niemiecki - powtórzenie z rozdziału.

Pierwszą lekcją była historia, która utwierdziła we mnie przekonanie, żeby iść po niej do domu, toteż na jednej lekcji się skończyło.

1. polski- obraz społeczeństwa polskiego drugiej połowy XIX w. w "Lalce"
2. polski- to samo
3. TI- jakieś sieciowe niewiadomoco, czyli nic nie robię
4. angielski- ćwiczenia, jakiś trochę wkurwiony był
5. matma- zadania z treścią z wielomianów
6. matma- funkcje wymierne, już widzę jak nienawidzę tego działu

1. wuef- jako, że nie ćwiczę, siedziałam sobie w hali, przepisałam lekcje z fizyki, pogadałam, pooglądałam jak faceci śmiesznie grali w halową.
2. chemia - omówienie sprawdzianu, wystawianie propozycji ocen (btw. przez sprawdzian spieprzyłam szansę na pięć), opracowywanie tematu o układzie okresowym.
3. fizyka - wystawiała oceny i nic nie robiliśmy. No i obudziła się, że mamy dwie oceny, więc musimy napisać kartkówkę, hahaha, nie przyjdę.
4. polski - Coś tam jeszcze o Rolandzie rozmawialiśmy, a później... legenda św. Aleksego.
5. religia - oddawał sprawdziany i wystawiał oceny, no i nic nie robiliśmy.
6. matma - oddawała sprawdziany, marudziła na kręgosłup. Wprowadziła nam funkcje.
7. matma - dalej robiliśmy funkcje, właściwie sposoby jej opisu.

Nie opłacało się dziś wstawać.

1. fizyka: rozszerzona maturka a ja nie usnęłam - to już jakiś postęp. A NA MAJ ZAMAWIAM KOSMOS
2. angielski: graża nieźle zapiła i nie poprowadziła lekcji :(
3. niemiecki: bawiliśmy się w doktora
4. polski: '-co byś zrobił gdybyś był... -napiłbym się' po 20 minutach pogaduszek poszła i już nie wróciła
5. matma: wstęp do analizy matematycznej w humorze maślanym
6. w-f: szukaliśmy dobrej nuty na sobotę
7. biologia: ale chamstwo. od progu nas wyganiała. no to nara

już nawet nauczyciele stwierdzają że prowadzenie lekcji nie ma sensu. po co ja tam jeszcze chodzę

1. biologia - druga lekcja powtórzenia przed sprawdzianem i wystawianie ocen.
2. matma - wystawianie ocen i wprowadzenie do wyznaczania dziedziny funkcji.
3. wf - uczyłam się łaciny.
4. po - wystawianie ocen, temat o zakażeniach i skażeniach żywności i wody.
5. łacina - kartkówka i zagadywaliśmy panią o święta, sylwka...
6. łacina - pani sprawdzała kartkówki drugiej grupie, a my siedzieliśmy.
7. wychowawcza - ale wychowawczyni powiedziała, że mogę sobie iść.

pierwszą lekcję był język polski, na którym zawitał do nas nierozgarnięty pan z zastępstwa. Cała lekcja minęła na rozkminaniu, kto jest, a kogo nie ma w szkole.
Drugą lekcją także był język polski, pan z zastępstwa przez dziesięć minut usilnie próbował poprowadzić lekcje, ale kiedy zorientował się, że jego próby idą na marne, dał spokój i reszta lekcji była wolna.
Następnie chemia, gdzie Pan Istne Zło wzięła mnie do tablicy i upokarzała dosyć solidnie przez kolejne trzydzieści minut. Załapałem pałę
Biologia, gdzie "skupialiśmy" się na jakichś tam funkcjach... a raczej pannach z pierwszej ławki, które prowokowały spódniczkami.
Kolejno matma, język angielski x2 - nuda.

wos - służba publiczna. wyjątkowo podobało mi się że sporo pisaliśmy bo P. miała fajne zakreślacze więc teraz pół zeszytu mam kolorowe :D
biologia - rozwój człowieka od poczęcia do narodzin.
wychowawcza - najpierw kwestia usprawiedliwień i takich tam pierdół, a potem przyszła pani pedagog żeby z nami pogadać o ścieżkach edukacji, ok.
geografia - zlodowacenia na obszarze Polski. dlaczego mam wrażenie, że robiliśmy to pod koniec zeszłego roku szkolnego?
wf - piłka nożna.
wf - siatkówka.
niemiecki - powtórzenie c.d.

1 dsd - hotel mama. cisnęliśmy po tych ciotkach co mają po 40stce i dalej z mamciami mieszkają.
2 dsd - zapytała mnie z mieszkań etc i z żalem wystawiła mi 3 na półroczne. tut mir leid (nicht). das ist fuer mich ganz egal, bitch.
3 po - kartkówka. nauczyłam się w 10 minut.
4 polski - zastępstwo, biologia. oddawanie sprawdzianów. ta mina zawodu na twarzy nauczycielki kiedy napisałam sprawdzian na 2. to moje niezadowolenie, że na 2 a nie 1. i wystawiła mi 4 na półrocze! die bitch.
5 polski - biologia. puściła nam film i zasnęłam.
6 angielski - ćwiczenia
7 matematyka - funkcje, ale jakie to nie pamiętam. grunt, że kartkówka napisana byle jak i dostałam 3.

1. PO- praktyka z pierwszej pomocy, trochę się bałam, że będziemy już musieli robić RKO i się zbłaźnię, ale jeszcze nie UFFFF
2. polski- oddała kartkówki, jestem głupsza od Ciebie, ale to nic pierdol się + Wokulski- marzyciel czy człowiek czynu?
3. historia- wkurwiony był ostro i oglądaliśmy film o powstaniu styczniowym
4. geografia- oczywiście nie poszłam, a i tak mam obecność
5. angielski- robiliśmy ulotkę centrum handlowego
6. rosyjski- BEZ KOMENTARZA

a ja się tak zastanawiam, dlaczego my tu to piszemy? Bądźmy szczerzy, nie oszukując się, przyznajmy, że nikt nie czyta postów innych, no bo co? Czyli to taka forma podbicia sobie komentarzy...?

Hm, na fizyce dowiedziałem się, że nadaję się do zawodówki ze swoim wątpliwym ilorazem inteligencji.

10:15-11:45 - fizyka, ćwiczenia. Zaciągnęli Artka do kończenia zadania sprzed tygodnia, nadal nie wiem, jak on to ogarnął. Sam poszedłem do pierwszego zadania z drgań, którego rozwiązanie nieco na bazie Internetu rano zrobiłem. Oczywiście, okazało się, że końcówka jest tak pojebana, że sam bym tego nie rozwiązał... ale zawsze to jakieś dodatkowe punkty.
12:00-13:30 (a raczej dobrych parę minut dłużej) - chemia ogólna, wykład. Czytałem Ćpuna, próbowałem nie przysnąć.
13:45-15:06 (fok jea) - matematyka, ćwiczenia. Nie spytałem w sumie, co dostałem z tej fail-kartkówki, ale podobno z aktywności mam 3,25/4 pkt. i jak się postaram na kole, to w przyszłą środę ewentualnie mogę iść na zerowy termin egzaminu. Dobry żart, pół zajęć dzisiaj wegetowałem, bo nie ogarniam tego, jak liczą te całki. : DDDDDD

Nie mam nic do dodania, ale też chcę wam jebnąć w oczy czerwonym tekstem.

08:00-08:cośtam - wykład z matematyki. kochany Zabor skrócił nam wykład z matematyki ograniczając się jedynie do wyłożenia nam całki niewłaściwej.
09:45-11:15 - ćwiczenia z matematyki. znów szedł ławeczkami, eh. tym razem padło i na mnie. w ławce wszystko ogarniałam i podpowiadałam ludziom, aż dziewczyny do mnie, że powinnam iść za nie wszystkie do tablicy. no ej, ja mam po prostu naleciałości z matfizu :(( no i w końcu poszłam, przy małej pomocy Zabora rozjebałam zadanie z obliczania całek metodą przez części i już mi zagrozili, że będą mnie typować jako ratownika (ratownik=osoba, która pójdzie za ciebie do tablicy, kiedy nie umiesz, żeby uchronić cię od dwói)
11:30-12:cośtam - TI. zastępstwo z jakimś dziwnym panem, z którym już raz mieliśmy (booooże, ale z niego piałam, przepraszam panie eM Pełka!), tłumaczył nam tym razem accessa, ale chyba widząc nasze zainteresowanie postanowił zrezygnować i nas szybciej wypuścić (w sumie i tak pół zajęć graliśmy w kalambury w paincie, lololol)
13:15-14:06 - wykład z filozofii. najpierw dostałam zjebkę, bo się śmiałam z przyjaciółką, ale na ową zjebkę niestety nie zareagowałyśmy, bo zwrócił się do nas per blondynki (nie cierpi blondynek, lol), a później, że smarkule (HEHEHEH, SPOKO POJAZD, DZIADKU), aż w końcu z nudów zasnęłam (bo mi nasza misska zasłaniała Nabuchodonozora :CCC).

religia - zdawali pytania, luz jak zwykle, gadałam z chłopakami i Pauliną.
wf - piłka ręczna, wybraliśmy składy, ja i Nicol byłyśmy w jednej drużynie, Zuzka w drugiej, trzecia była bez żadnej dziewczyny, zagrałyśmy jeden mecz i babka spytała czy chce nam się (dziewczynom w sensie) grać, odrzekłyśmy że nie, to nam kazała siąść i sami chłopacy grali. LUBIĘ TO
historia - powstanie styczniowe. jakoś coraz bardziej lubię historię, dziwne.
polski - jak umarli Rudy, Alek i Zośka i porównanie opisu ich śmierci ze śmiercią Rolanda.
polski - jak wyżej.
matematyka - potęgowanie i pierwiastkowanie. pozdrawiam nauczycielkę, która zamiast z nami powtórzyć materiał z pierwiastków (bo idę o zakład że 3/4 klasy nie pamięta) to nas bierze do odpowiedzi i od razu daje zadania jakieś dziwne, ok, fajnie się ma. gdybyśmy chociaż te kartki z zadaniami mieli, żeby se w domu przerobić, ale nie, bierze ze zbioru zadań.
fizyka - omówienie próbnych testów i zdążyliśmy zrobić dwa zadania z podręcznika.

pp - miał być sprawdzian, ale że dużo osób nie przyszło, to podjudzaliśmy babkę żeby na drugiej godzinie zrobić, to będą mieć zdziwko XD, lekcja o, hm coś o akcjach, papiery wartościowe, obligacje, itp
pp - nie było sprawdzianu, jest za tydzień, dalej ten sam temat
chemia - kartkówka z nazw kwasów, wzorów sumarycznych i struktrulanych - proszę dopa!, też o kwasach lekcja
biologia - przepytała jedną osobą, pojemność płuc
historia - M. się zgłosiła to ją przemaglował
historia - K. chciała odpowiadać to powiedział że po lekcjach, kontynuacja tematu z wtorku
polski - niespodzianka, czytanie ze zrozumieniem z maturki tej [link widoczny dla zalogowanych] bardzo przyjemny temat, pisaliśmy bez 2 części
polski - nie boska komedia