Samotność. |
Wiedźma
Moderator
Eraserhead
|
Odwołując się do tematu zastanówmy się czym właściwie jest ten osobliwy stan bycia sam na sam z własnymi myślami. Czy możliwe jest życie w permanentnej samotności? Jakie znaczenie ma ona dla jednostki? Jak odbierana jest w społeczeństwie?
Et, pogwarzmy, pofilolujmy sobie. |
||||||||||||||
|
Enigma
|
Cóż, samotność jest niezdrowa, bo kiedy człowiek za długo przebywa sam na sam ze swoimi myślami i rozmawia sam ze sobą, to potem przekonany jest, że tylko on ma rację. Do tego jak naczyta się głupot w Internecie/w gazetach bądź naogląda się telewizji i nie będzie miał z kim o tym przedyskutować i poznać zdania innych, to tym bardziej uzna samego siebie za wyrocznię.
Takie suche myśli ode mnie. |
||||||||||||||
|
aaron
|
Myślę, że żeby być całkowicie samotnym trzeba mieć silną psychikę. Są pustelnicy, ale to jednostki. Trzeba też rozróżnić samotność w sensie stanu cywilnego od samotności w sensie stanu ducha. Osoba samotna może być bardzo aktywna towarzysko, ale jednak jakiś czynnik sprawia, że nikogo sobie nie znalazła.
Z kolei osoba prawdziwie samotna albo to lubi, albo ma w zanadrzu kogoś, komu może się zwierzyć. Ja jestem taką osobą samotną, nie przepadam za ludźmi, nie ufam im, ale mam kilka osób, do których zawsze mogę się zwrócić. |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez aaron dnia Nie 21:20, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz |
Ozi
|
Choćbym o sobie czytał |
||||||||||||||||
|
molly
|
+1 Mnie jest dobrze, trochę alienacji chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Lubię polegać tylko na sobie, podejmować decyzje sama, wtedy jak coś źle pójdzie, mogę tylko sobie podziękować. Wolę siedzieć i gapić się w ścianę, niż wyjść na 'melanż', jak to mi proponują znajomi :3 Jednak nie mogę powiedzieć, że jestem sama, bo mam przyjaciół i nie gadam sama do siebie, nie mając się do kogo zwrócić. |
||||||||||||||||
|
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
|
ja od zawsze byłam duszą towarzystwa. rozbawiałam wszystkich, uwielbiałam przebywać ze znajomymi, wygłupiać się, nakręcać różne akcje etc. w 3 gimnazjum coś dziwnego się ze mną stało i nagle diametralnie odmieniłam swoje usposobienie. w ogóle z nikim się nie spotykałam i nie rozmawiałam, jakbym 'obraziła' się na ludzi. całe wakacje '09 przesiedziałam właściwie sama, nie licząc krótkich spotkań z kilkoma koleżankami, czy rodziną. wtedy czułam się idealnie, ale po jakimś czasie zaczęło mnie to uwierać. problem w tym, że wybudowałam sobie w pewnym sensie mur i potem miałam ogromne trudności (w sumie nadal mam, ale wychodzi mi to na korzyść, bo dzięki temu nie obdarowuję ludzi zaufaniem zbyt szybko), żeby go zburzyć. tak potężnego jednak nie polecam. zwłaszcza osobom, którym łatwo się wszystko odmienia... aktualnie wszystko zależy od humoru, jak u większości ludzi chyba. raz mam dziką ochotę na przebywanie z innymi, a kiedy indziej najchętniej zaszyłabym się samiutka w jakimś kącie. nie mam zbyt wielu przyjaciół, właściwie poza Natalią nie utrzymuję z nikim w realu bliższych kontaktów. jasne, mam mnóstwo koleżanek, kolegów i znajomych - ale to by było na tyle. tak jest ok, chociaż przyznam, że czasem jednak mi jakoś... pusto.
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez melóra dnia Pon 19:15, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz |
Agnes
Devil's little sister
|
melóra, no przecież ja mam niemal tak samo. Z tą różnicą, że mnie zazwyczaj jest dobrze ze swoją samotnością. Ujmę to tak, kiedy potrzebuję kontaktu, wychodzę do ludzi, jeśli oni sami do mnie przychodzą, to nigdy ich nie odprawiam z kwitkiem. Ale jakoś spokojniejsza jestem sama, kiedy nikt mi nie zawraca głowy pierdołami.
Takie życie jest możliwe (jak wspomniał Joe - pustelnicy), ale przyznacie sami, że nader rzadko spotykane. Uważam osobiście, że jeśli jakaś osoba dobrowolnie zamyka się sama w sobie, to należy zostawić ją w spokoju, bo widocznie potrzebuje tej samotności, chce sama zrobić porządek ze swoim życiem. Społeczeństwo jednak często tego nie pojmuje, traktuje takie osoby jako outsiderów i po prostu się od nich odwraca. Nic dziwnego, że tak trudno jest potem tymże samotnikom wrócić do czynnego uczestnictwa w większej społeczności... |
||||||||||||||||
|
ajaszi
man in the mirror
|
Nie umiem być samotny, w sensie, że kompletnie sam. Siedząc samemu w domu, wariuję, po kilku godzinach zaczynam odczuwać pustkę. Dlatego też lubię strasznie przebywać wśród ludzi, gdzieś, gdzie jest dużo ludzi.
Rzadko potrzebuję samotności. Choćbym miał coś przemyśleć, to wolę to zrobić w towarzystwie bliskiej mi osoby. |
||||||||||||||
|
Dev.
|
ale odkąd poszłam do gimnazjum, raczej uległo to zmianie. nie powiem, czasem jak mam jakiś odpał, to jak najbardziej, taki mam dobry humor i w ogóle, cały czas z uśmiechem na ustach. ale jakoś tak... za dużo ludzi mnie irytuję w tym gimnazjum, drażni. nie mam jakieś 'bratniej duszy', czy towarzystwa, które by mnie dogłębnie rozumiało. zmieniły mi się wartości, patrzenie na różne rzeczy. a że moi 'znajomi' jakoś utknęli w miejscu, to co poradzić. często się izoluję, wolę spać do trzynastej, niż gdzieś wychodzić. może znowu, wróciłabym do że tak powiem 'starego trybu życia' gdybym miała przy sobie kogoś, z kim i mogłabym się powygłupiać i porozmawiać tak poważnie. chyba lubię samotność. a że czasem mnie ona boli, to już na własne życzenie. |
||||||||||||||||
|
molly
|
Słowo w słowo identycznie. |
||||||||||||||||||
|
Cathy
|
Ludzie, którzy chcą czasem ze mną przebywać, muszą być tak samo dziwni, jak ja ;>
Nazywam się samotniczką, a jednocześnie zdaję sobie doskonale sprawę z faktu, że nie ma nic gorszego, niż samotność wymuszona. Możemy nie potrzebować grona ludzi do funkcjonowania, natomiast nie oznacza to, że nie potrzebujemy ich W OGÓLE. |
||||||||||||||
|
peggy sue
|
Samotność... Kurde ona ma tyle rodzajów, że nie da się chyba nazwać ją ani złą ani dobrą. Czasem przebywanie sam na sam ze sobą jest konieczne, kiedy mamy na przykład dosyć innych i nie chcemy się z nimi kłócić. Sama czasem tak mam, ze kiedy zbyt długo z kimś przebywam to zaczyna mi działać na nerwy i kiedy wiem, że zaraz wybuchnę to staram się 'opuścić teren'.
Ale to działa też w drugą stronę... Samotność w dużej ilości jest szkodliwa, wywołuje choroby psychiczne i ogólnie nie ma z niej pożytku. Rozumiem dzień czy dwa, ale tygodnie czy nawet miesiące spędzone w swoim towarzystwie niekorzystnie wpływają na psychikę człowieka, nawet wiem z własnego doświadczenia. Czasem kiedy mam problem i coś mnie trapi lubię długo być sama, mazać się, rozwodzić i tak dalej, ale po kilku dniach mnie to już męczy i nawet wymuszam u siebie wyjście na dwór, na miasto, do koleżanki... Gdziekolwiek. Jest jeszcze samotność wśród ludzi, to też nieźle ryje banie. Był taki czas, że też tego doświadczałam, niby było dookoła mnie tyle osób, a tak naprawdę nikt nie był dostatecznie blisko- to też boli. Uśmiechasz się, udajesz szczęśliwą, a tylko marzysz o tym żeby ktoś Cię przytulił i obchodziła go Twoja osoba. EEEEEE i to chyba na tyle moich wywodów! |
||||||||||||||
|
Kamil
Rurzowy Kutzyk
|
Wieloletnia alienacja (+ totalna abstynencja) spowodowała, że mnie skurwysyny jebane ze wsi nie zapraszają na osiemnastki, a chuj im w dupę.
Z innych gatunków samotności - jeśli nie znajdę w przyszłości kobiety o zajebistych genach (no musi taka być, dzieci muszą wyjść zajebiste do kwadratu), to... już mi siebie żal. Może wzbiję się na wyżyny w pewnych dziedzinach, zwłaszcza sztuka-related (poprzez pielęgnację zaburzeń psychicznych zapewne), ale po uja mi to, jak będę miał zasrane życie osobiste. |
||||||||||||||
|
komuna
zef side
|
swojego rodzaju samotność odczuwam w klasie (poza szkołą nie :]), bo jest we mnie zero wrażliwości, dlatego laski mi się w ogóle nie zwierzają, nie szeptają na przerwach blebleble, który ci się podoba, a który nie, starają się nie mówić przy mnie rzeczy, które potem pewnie mogłabym gdzieś wykorzystać, więc jestem automatycznie odrzucona z grupy dziewcząt, jak już to gadają ze mną o bzdurach typu co ja tu robię, skoro lekcje mam z inną grupą, zresztą mam na to w miarę wyjebane, bo trzymam się z facetami, oni przynajmniej rozumieją, o czym mówię i wiedzą, kto to aphex twin czy tręt reznor :c
|
||||||||||||||
|
Mess
everybody dance now
|
no i idąc do gimnazjum jeszcze bardziej się nakręciłam niż wcześniej, jej. kocham być z ludźmi, kocham z nimi rozmawiać, szczególnie się śmiać z bezsensownych rzeczy. nie lubię być sama. oczywiście są takie chwile, że wolę posiedzieć ze słuchawkami w uszach na dworze, gdzie nikt mi nie przeszkadza i posłuchać muzyki, pomyśleć. jednak rzadko się to zdarza. także chyba bym zwariowała, gdyby mnie odcięli od ludzi. |
||||||||||||||||||
|
Ozi
|
Ja tam nie mam problem z życiem towarzyskim.
Głównie dlatego, że nie mam życia towarzyskiego. |
||||||||||||||
|
Amicalle
heads will roll on the floor
|
Mam dużo znajomych, wspaniałą przyjaciółkę, świetnego chłopaka, kochającą mamę i rodzinę ogółem - nie jestem osobą samotną. I obawiam się, że jakbym była, to bym kompletnie sobie nie poradziła. Jestem osobą, która wiecznie gdzieś lata, spędza dużo czasu z ludźmi, są mi niezbędni do egzystencji.
|
||||||||||||||
|
Kamil
Rurzowy Kutzyk
|
A wiesz, że to akurat mnie nie dziwi? :q |
||||||||||||||||
|
Wiedźma
Moderator
Eraserhead
|
Lubię moją samotność. Zawsze stroniłam od ludzi, aż w końcu to oni zaczęli uważać mnie za kompletnie nietowarzyskiego, małomównego dziwaka. Ale to jest tak jak wspomniała melóra, wybudowałam wokół siebie mur i przeprowadzam naprawdę ostrą selekcje zanim kogoś przez niego przepuszczę. Może zabrzmi to przesadnie patetycznie, ale nie zadaję się z każdym człowiekiem, który się do mnie przyjaźnie uśmiechnie. Otaczam się bardzo nielicznym gronem znajomych, który wyróżnia się czymś spośród ogółu społeczeństwa. A może to być cokolwiek, oryginalna pasja, absurdalne poczucie humoru, czy umiejętność pisania surrealistycznych opowiadań. Bliżej akceptuje ludzi konkretnych, przez co szkolno-podwórkowe szaraczki uważają mnie za wyniosłą sukę.
Ale ludzie szanują moją introwertyczną naturę, mimo że czasem usłyszę głupi docinek typu "ale ona jest żałosna, nawet nie ma przyjaciół". Sama wybrałam samotność i czuję się w niej niebywale komfortowo. + To nie jest tak, że nie odzywam się do nikogo innego poza moimi znajomymi. : P W szkole jestem miłą i sympatyczną koleżanką, która zawsze pomoże. Pozer Sto Pro. A nawet jak mnie ktoś nie interesuje to i tak lubię pogwarzyć i się pośmiać. Dystans. Mam jeszcze swoje dziwactwa. Czasem zrywam się ze szkoły, bo dostaję mdłości od natłoku ludzi, potrafię też tygodniami nie wychodzić z domu. Kiedy indziej obściskuję wszystkich na imprezach i integruję się z tłumem na koncercie. E, czasem sama nie wiem o co mi chodzi. Jeśli chodzi o kwestię związkową, to owszem, partnera/rkę mieć będę, aczkolwiek musiałaby być to osoba, które nie tupałaby nogą po tym jak obwieszczę, że mam ochotę pobyć jeden dzień chwilę sama. Dużo akceptacji i zaufania trzeba będzie skombinować. |
||||||||||||||
|
honey pie
empty spaces
|
wyjęłaś mi to z ust, Wiedźmo. tyle że ja mam inne, chyba łagodniejsze wymagania co do ludzi. |
||||||||||||||||
|
Poula
|
Bardzo podoba mi się post Engimy. Ja na szczęście lubię przebywać z ludźmi. Cenię dużą liczbę towarzystwa do pożartowania sobie itp, ale żeby z kimś pogadać tak na serio muszę mieć do tej osoby zaufanie, dobrze ją znać. Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy się ciekawie przedstawiają, jest z nimi o czym pogadać.
|
||||||||||||||
|
Coffee.
|
Jakbym siebie słyszała. Gdy mam dobry humor, rozśmieszam wszystkich naokoło, odwalam, wygłupiam się. A w tym roku? Bum. I nic nie ma. Wakacje że tak powiem przej*bane bo przed kompem. Czemu? Kumpela wyjechała, druga prowadza się z kimś innym a dziewczyny które uważałam za przyjaciółki kopneły mnie w dupę. Pewnie powiecie : ' o Boże, a ta znowu się użala nad sobą, niech znajdzie innych przyjaciół ' . Mieszkam na wsi , gdzie nie ma zbyt dużo osób, a nawet jeżeli są, to moje ex przyjaciółki zadbają o moją samotność. Tak więc morał tej bajki jest krótki i wszystkim znany, nie szukaj przyjaciół bo zostaniesz oszukany. |
||||||||||||||||||
|
mormolyke
riot grrrl
|
Lubię być duszą towarzystwa, ale gdy ta rola zaczyna mnie nużyć, w miarę możliwości robię sobie kilkutygodniowe 'wakacje' od nadmiaru ludzi i... wracam. Zastanawiam się tylko, czy moja czasami przesadna 'rozrywkowość' nie jest tylko jedną z gombrowiczowskich gąb i czy tak naprawdę w głębi duszy nie jestem urodzonym samotnikiem.
|
||||||||||||||
|
brzóska
but alice, we are all mad here
|
Antoine de Saint-Exupéry napisał, że Wśród ludzi jest się także samotnym. Samotność to skomplikowana sprawa. Czasem łakniemy jej jak niczego w świecie, wydaje się nam być wybawieniem, a z drugiej strony jesteśmy nią przytłoczeni. I naprawdę jest ciężko znaleźć na to złoty środek.
Ze mną jest różnie. Dziwne, ale mnóstwo ludzi mnie kojarzy, choć ja ledwo ich rozpoznaję i z trudem pamiętam ich imiona. Ale ogólnie samo tak wychodzi, że wszędzie mnie pełno i cóż... na jako taką samotność narzekać nie mogę. Oczywiście nie jest tak, że pcham się wszędzie na siłę, nie. Po prostu tam, gdzie czuję się dobrze i swobodnie, spędzam dużo czasu. Są jednak dni, kiedy chcę być sama i staram się zapewnić sobie odrobinę spokoju, jednak bezskutecznie. I odwrotnie - niekiedy chorobliwie pragnę wyjść, a nie ma z kim. |
||||||||||||||
|
Cathy
|
brzóska wspomniała o ważnej rzeczy, mianowicie o samotności w tłumie, która jest prawdopodobnie najbardziej parszywym uczuciem, jakie może dopaść młodego człowieka, który chce być akceptowany. To jest fatalne, zwłaszcza wtedy, gdy widzisz, że ludzie wokół ciebie są zbici w grupy.
|
||||||||||||||
|
Samotność. |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.