|
marla
Dołączył: 04 Maj 2010 |
Posty: 108 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Łódź Płeć: |
|
|
Wysłany: Nie 19:18, 22 Sie 2010 |
|
|
|
|
|
Nie czuję się samotna, mam rodzinę, przyjaciół. Nie potrafiłabym całkowicie odizolować się od społeczeństwa.
Miałam okres w życiu, gdy ludzie mnie po prostu irytowali. Siedziałam sama w pokoju i marnotrawiłam czas na nicnierobieniu. Taki okres chyba był mi potrzebny, odpoczęłam od wszystkiego, przemyślałam parę spraw, ale na dłuższą metę się tak nie da.
Czasami tylko odczuwam jeszcze taką samotność, bo mało kto potrafi mnie zrozumieć. Zdarza się, że opowiadam swoim przyjaciołom o swoich problemach i choć widzę, że chcą mnie zrozumieć i mi pomóc, to nie bardzo wiedzą jak.
To głupie, ale po prostu czasem odnajduję azyl w internecie, nie dlatego by właśnie się dowartościować, ale posłuchać kogoś, kto podobnie myśli i czuje... (: Cieplej się robi.
|
|
|
|
|
| | |
|
| | |
psychoza
Dołączył: 11 Wrz 2010 |
Posty: 132 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Wysłany: Czw 19:38, 23 Wrz 2010 |
|
|
|
|
|
Nie jestem sama, ale czasem czuję się naprawdę bardzo samotna. To skomplikowane. Duszą towarzystwa nigdy nie byłam, ale nie jest też tak, że chcę być całkiem sama. Podejrzewam, że problem tkwi w mojej psychice, nie w społeczeństwie w jakim się obracam. Wydaje mi się że nikt oprócz mnie nie jest w stanie mnie zrozumieć, więc nie potrafię się przed nikim otworzyć. Druga sprawa, czasem czuję się tak, jakbym mentalnie była już dawno do przodu podczas gdy ciało pozostało w "przeszłości", czyli, paradoksalnie teraźniejszości. Nie da się tego wyjaśnić racjonalnie, nie? Wychodzisz na osobę psychiczną.
Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie.
|
|
|
| | |
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
Dołączył: 09 Wrz 2009 |
Posty: 8413 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: kółko wzajemnej adoracji Płeć: |
|
|
Wysłany: Czw 19:44, 23 Wrz 2010 |
|
|
|
|
|
psychoza napisał: |
Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie. |
tak. co prawda jest jakieś rozwiązanie pojedynczych punktów - nie lubię biebera - jak chłopaki z mojej klasy. nie chce mi się chodzić na dyskoteki, wiedząc, że i tak bawić się będzie elita, jak... nie wiem, nie wiem. chciałabym bardziej i częściej wychodzić do ludzi, bo siedząc tu w końcu zdziwaczeję i zostanę jedynie z muzyką w głośnikach, ale nie potrafię. aczkolwiek samotna się nie czuję, więc sytuacja jest niełatwa.
|
|
|
| | |
psychoza
Dołączył: 11 Wrz 2010 |
Posty: 132 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Wysłany: Czw 19:49, 23 Wrz 2010 |
|
|
|
|
|
cyjanus napisał: | psychoza napisał: |
Nie interesuje mnie Justin Bieber, nie chce mi się chodzić na dyskoteki szkolne z disco polo, nie mam chłopaka, prawdziwej przyjaciółki chyba też nie. Nie mam wspólnych tematów z ludźmi, którzy mnie otaczają, więc w efekcie gram kogoś kim nie jestem i nie jestem w stanie tego zatrzymać... Bezpieczniej czuję się we własnej głowie, choć czasem staje się dla mnie pułapką. Może dlatego że tu gdzie jestem nie ma ludzi podobnych do mnie. Koło się zamyka, wynikiem tego czuję się gorzej wśród ludzi, jak i samotnie. |
tak. co prawda jest jakieś rozwiązanie pojedynczych punktów - nie lubię biebera - jak chłopaki z mojej klasy. nie chce mi się chodzić na dyskoteki, wiedząc, że i tak bawić się będzie elita, jak... nie wiem, nie wiem. chciałabym bardziej i częściej wychodzić do ludzi, bo siedząc tu w końcu zdziwaczeję i zostanę jedynie z muzyką w głośnikach, ale nie potrafię. aczkolwiek samotna się nie czuję, więc sytuacja jest niełatwa. | rozumiesz mnie!
właśnie o to chodzi. co prawda kumpluję się z jedną dziewczyną która słucha wyżej wspomnianego wątpliwych umiejętności "wokalisty" ale nie jestem przy niej sobą. Nie umiem. Nie znoszę milczenia w towarzystwie osób, których nie nazwę przyjaciółmi - więc gadam co się nawinie. Za to nikt, ale naprawdę nikt, nie zna moich marzeń, stanu psychicznego i tak dalej. i wiem, że po zakończeniu szkoły już się nie będziemy spotykać.
tak więc to jest swoista czarna dziura, ludzie nie chcą cię bliżej poznać, bo jesteś dla nich za dziwny. a żeby nie być samym, udajesz kogoś kim nie jesteś i w głębi siebie tak naprawdę chce ci się wrzeszczeć.
|
|
|
| | |
cyjanus
keep calm and trzymaj gitare
Dołączył: 09 Wrz 2009 |
Posty: 8413 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: kółko wzajemnej adoracji Płeć: |
|
|
Wysłany: Czw 19:53, 23 Wrz 2010 |
|
|
|
|
|
no tak, a jak już chce się być sobą, bo nagle zaczęła kwitnąć jakaś nadzieja, że może jednak ktoś jest okejka i cię zrozumie, no to gdy tylko temat schodzi na justina (bo uwierzcie mi, w mojej klasie wśród dziewczyn nie ma bata, o czym byś nie rozmawiała, temat na niego schodzi, jaki jest sfet), no to mówisz prawdę i zostajesz zlinczowany, ahaha. są też jednostki (nieliczne, naprawdę), które z jakichś powodów chcą się tobie przypodobać i tonem mega luzaka mówią ta, weźcie, bieber, janiemoge..., chociaż zwykle po stronie biebera są ich ziomki, więc to jest takie ich wahanie, iść do swoich, czy chcieć się podlizać dla swoich niewiadomych celów.
|
|
|
| | |
psychoza
Dołączył: 11 Wrz 2010 |
Posty: 132 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Wysłany: Czw 19:59, 23 Wrz 2010 |
|
|
|
|
|
cyjanus napisał: | no tak, a jak już chce się być sobą, bo nagle zaczęła kwitnąć jakaś nadzieja, że może jednak ktoś jest okejka i cię zrozumie, no to gdy tylko temat schodzi na justina (bo uwierzcie mi, w mojej klasie wśród dziewczyn nie ma bata, o czym byś nie rozmawiała, temat na niego schodzi, jaki jest sfet), no to mówisz prawdę i zostajesz zlinczowany, ahaha. są też jednostki (nieliczne, naprawdę), które z jakichś powodów chcą się tobie przypodobać i tonem mega luzaka mówią ta, weźcie, bieber, janiemoge..., chociaż zwykle po stronie biebera są ich ziomki, więc to jest takie ich wahanie, iść do swoich, czy chcieć się podlizać dla swoich niewiadomych celów. | Ja akurat zawsze mówię, że go nie lubię, nie trawię wręcz i ona o tym wie. bo zawsze, kiedy próbuje zmienić temat na justina to spotyka się z gwałtownym protestem. Tak jest z większością spraw. Nie staram się udawać, że coś lubię, bądź nie. Chodzi mi tu raczej o zachowanie w grupie, wydurniam się chociaż nie zawsze mi do śmiechu. Nie mówię, co chcę robić w życiu, bo nie wiem, czy mogę komuś ufać. Tak dalej. To chyba przez doświadczenia z dzieciństwa, które bądź co bądź zakorzeniły się w mojej głowie i nie chcą puścić, noale. Taki stan rzeczy nie jest czymś, co człowiek jest w stanie na dłuższą metę wytrzymać.
|
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
Dołączył: 10 Cze 2009 |
Posty: 13532 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: where the wild roses grow Płeć: |
|
|
Wysłany: Śro 11:50, 29 Cze 2011 |
|
|
|
|
|
no, u mnie jak zwykle wszystko rozgrywa się cyklicznie - np. teraz (to jest od około dwóch-trzech miesięcy) mam nieprzerwaną ochotę na bycie w towarzystwie, bo... tak mi się akurat chce i już. jak siedzę zbyt długo sama, to za dużo się głowię nad tym i tamtym i po prostu źle to oddziałuje na mój nastrój, a raczej zależy mi na tym, by był jak najlepszy. nie potrafię przewidzieć, kiedy się to skończy, albo kiedy znów zacznie. nie mam nad tym panowania. przychodzi i odchodzi. to jeśli chodzi o samotność "zewnętrzną". bo "wewnętrznej" raczej nie odczuwam. mam kilka bardzo bliskich osób i mimo tego, że czasem dopada mnie jakaś chwila załamania, to wiem, że nie jestem sama (w przeciwieństwie do moich odczuć z pierwszego postu w tym temacie).
|
Ostatnio zmieniony przez melóra dnia Śro 11:53, 29 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
Kamil
Rurzowy Kutzyk
Dołączył: 28 Lip 2009 |
Posty: 8463 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 1/3
|
Skąd: Centrum Wszechświata Płeć: |
|
|
Wysłany: Śro 13:19, 29 Cze 2011 |
|
|
|
|
|
Generalnie ludzie mnie wkurwiają. Mało w życiu poznałem osób, z którym miałbym parę wspólnych tematów, a nawet jeśli już je mam, to ludzie ci okazują się jebnięci do granic (cześć, Michał). Kontakty w szkole to była zwykle gadka-szmatka o dupie Maryni i roztopionym lodzie, o dobrej książce czy filmie nie było z kim słowa zamienić, bo nikt tego po prostu nie znał. Szerokie muzyczne horyzonty co prawda czasem mnie ratowały, ale to też zwykle było takie pierdolenie o tym, co najbardziej znane, czyli w sumie o niczym. Z paroma osobami przeprowadziłem kilka dłuższych poważniejszych rozmów i mogę przyznać, że w jakimś stopniu te osoby lubię, ale nic poza tym.
Z drugiej jednak strony - potrzebuję czasem się odezwać, choćby i mówiąc o pierdołach. Konkretniej - z kimś w moim przedziale wiekowym, tym bardziej, że moje kontakty z rodziną... NIGGA PLEASE. Książki, muzyka czy Internet nie zastąpią mi do końca drugiego człowieka. Nawet zwykli ludzie tworzą sytuacje, sytuacje tworzą okazje do śmiechu czy do refleksji. Od miesiąca z osobami w wieku późno-nastoletnim zamieniłem face-to-face łącznie może z 8-10 zdań, ale co to za gadanie, jak pytają tylko o maturę, studia, bla, bla, bla.
Myślę, że może bardziej niż rozmowy potrzebuję okazji do obserwowania ludzi. Jakkolwiek na dłuższą metę relacje z nimi mnie denerwują (mało powiedziane), tak przyglądanie się z perspektywy osoby trzeciej jest jedną z moich pasji. Nie lubię uczestniczyć w plotkowaniu o innych ani wtrącania się w czyjś żywot prywatny, ale zachowanie ludzi w życiu publicznym i to, co można z niego wyczytać - fascynuje mnie na pewien sposób. Stąd też mój stosunek do Paryskiego spleenu Baudelaire'a i podpis na forum. Baudelaire, będąc ponad ludzką masę, obserwował ją i miał krótkie kontakty z jej przedstawicielami - idealnie tyle, i le trzeba.
W każdym bądź razie - w mojej około sześciotysięcznej gminie prowadzę skąpe, ale choć trochę satysfakcjonujące kontakty z jedną osobą. Nie wiem nic o 90% imprez, wypadów itp. organizowanych przez osoby, z którymi siłą rzeczy spędzałem sporo czasu (PKS, szkoła) - bądź też wiem, ale nie jestem przewidziany w programie. Część winy można zrzucić na to, że z ludźmi ze wsi zrywałem konsekwentnie kontakty już w gimnazjum; że nieliczne osoby, które lubię, mieszkają w Rybniku i okolicach, podczas gdy do tegoż miasta mam ponad 20 km i kiepski (a od czasu likwidacji PKS-u: tragiczny) dojazd i mam takie-sobie relacje z rodzicami; wreszcie, że nie piję alkoholu, będącego zwykle głównym elementem składowym takich eventów. Lecz pozostała część "winy" - chyba znacząco świadczy o mnie samym i moim stosunku do ludzi.
Czyli w przybliżeniu - mam tak, jak przedmówcy.
|
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
Wiedźma
Moderator Eraserhead
Dołączył: 21 Lut 2007 |
Posty: 23817 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Transsexual Transilvania Płeć: |
|
|
Wysłany: Śro 14:46, 29 Cze 2011 |
|
|
|
|
|
Kamil napisał: |
Myślę, że może bardziej niż rozmowy potrzebuję okazji do obserwowania ludzi. Jakkolwiek na dłuższą metę relacje z nimi mnie denerwują (mało powiedziane), tak przyglądanie się z perspektywy osoby trzeciej jest jedną z moich pasji. Nie lubię uczestniczyć w plotkowaniu o innych ani wtrącania się w czyjś żywot prywatny, ale zachowanie ludzi w życiu publicznym i to, co można z niego wyczytać - fascynuje mnie na pewien sposób. Stąd też mój stosunek do Paryskiego spleenu Baudelaire'a i podpis na forum. Baudelaire, będąc ponad ludzką masę, obserwował ją i miał krótkie kontakty z jej przedstawicielami - idealnie tyle, i le trzeba.
|
O to to! Dokładnie.
Generalnie ostatnio zauważyłam, że jestem bardziej towarzyska, ale jest to tego typu towarzyskość, która polega na spędzaniu czasu wolnego z ludźmi, do których poziomu muszę się dostosowywać. Zaniżając własny. Dlatego zazwyczaj tylko razem imprezujemy, bo to nie wymaga nawiązywania głębszych konwersacji. Zresztą śmieszy mnie ten respekt jaki wzbudzam wśród ludzi samym swoim sposobem bycia. Tak jakby ludzie bali się siły mojego charakteru, bo w przeciwieństwie do większości mam pełną świadomość tego kim jestem.
Roy d'Epee napisał: | Te wszystkie terapie dla socjopatów i pieprzenie psycho-konowałów można rozbić o kant dupy. |
No, to sprowadza się tylko do jednego - wpojenia człowiekowi, że jest psycholem, bo odstaje od społeczeństwa. Bardzo to krzywdzące i wkurwiające. Tak jakby indywidualizm, taki a nie inny był gorszy, zły i należało go wyplenić.
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 2 z 3
|
|
|
| |