Nihilizm |
Wiedźma
Moderator
Eraserhead
|
"Nihilizm jest odrzucaniem, negowaniem, relatywizacją wszelkich przyjętych wartości, norm, zasad, praw życia zbiorowego i indywidualnego; inaczej, jest to sceptycyzm absolutny. Według nihilistów, świat a zwłaszcza ludzka egzystencja są pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, celu lub zasadniczej wartości. Nihilizm zakładał zatem bierność poznawczą i moralną"
Nihilizm jako nonkonformizm czy jedynie czczy bunt na rzecz własnej wygody, pozbawienie się trudności wyboru? A może jedyna, słuszna droga życiowa? Nawiązywać można również do cynizmu. W sumie spodziewam się dyskusji idącej w jednym kierunku, ale mam ochotę pofilolować, więc temat założyłam na próbę. |
||||||||||||||
|
aaron
|
Nihilizm w moim odczuciu to dopełnienie bardziej skrajnych poglądów lewicowych. Znam jedną nihilistkę, ale nie bez powodu mało z nią rozmawiam.
|
||||||||||||||
|
Fanosława
Grafik
wesoły autobus
|
Zgadzam się z częścią założeń nihilizmu, właściwie z jego głównym założeniem - życie tak w zasadzie nie ma sensu. To wynika z mojego ateizmu - nie ma życia wiecznego po śmierci, czyli właściwie mam to, co na ziemi, zdobędę to, co zdobędę i właściwie chuj z tego będę mieć, bo użyźnię tylko glebę. Jednak można przełamać tę bezcelowość - zrobić coś, dzięki czemu zostanie się zapamiętanym, non omnis moriar i takie różne inne pierdoły. Jednak to dla mnie wtedy znaczenia już nie będzie miało. Nie popieram natomiast zupełnej bierności poznawczej.
Nie wydaje mi się, żeby nawiązanie do nonkonformizmu było szczególnie udane. Owszem - może być trafne, jeśli 'własna droga życiowa' nonkonformisty będzie wiązała się z pochwałą nihilizmu, który nie jest w danym społeczeństwie normą. |
||||||||||||||
|
Enigma
|
Najczęściej spotkałam nihilistów dbających o swoją wygodę, leniów, buntowników przeciw ustalonym zasadom, właśnie przez ich lenistwo. Dla mnie to idiotyczne. Cóż, dożyją tego wieku, kiedy będą musieli robić więcej, niż siedzieć przed komputerem i robić komixxy.
|
||||||||||||||
|
Agnes
Devil's little sister
|
Mnie samej do nihilizmu daleko, mimo wszystko wierzę, że nasze życie jednak ma JAKIŚ sens, którego w tym momencie jeszcze nie potrafimy odkryć, a po śmierci COŚ nas mimo wszystko czeka. IMO to taka kompletna bierność jest sama w sobie bezsensem, przecież nawet jeśli nasze życie jest momentem (i z założenia nic z tego nie będziemy mieć), to czy warto przeleżeć je w łóżku, w nic się nie angażować, nie starać się niczego poznać, bo to bez sensu? Mnie byłoby szkoda takiego marnotractwa. Dano nam życie, więc z niego korzystajmy, o!
|
||||||||||||||
|
Martyna_K
|
Nie jestem suką. Jestem nihilistką.
HOW CUTE Czytając te teorię przytakuję. Może powinnam się zmartwić, ale co mi tam. |
||||||||||||||
|
Phantomhive
|
Mam znajomego nihilistę. Wg. nihilizm to "-wszystko jest ch^jowe i mam na wszystko wyyebane."
n/c -.- |
||||||||||||||
|
chiavorone
|
W chwilach załamania też mi się tak wydaje. Na co dzień jednak zgadzam się z Agnes. Wolę żyć i umrzeć z nadzieją (wygoda?)
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez chiavorone dnia Pią 10:57, 21 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz |
peggy sue
|
W wersji mnie, którą znam tylko ja i moi najbliżsi- bo pojawia się wyłącznie w moim i ich towarzystwie, jest trochę nihilistki, popieram te poglądy i nie uważam, żeby było to coś złego, wręcz przeciwnie- wielu ludzi, którzy myślą podobnie bardzo lubię i szanuję. Myślę, że jednak istnieje próg nihilizmu, którego lepiej nie przekraczać- dla własnego i społeczeństwa dobra. Marud nikt nie lubi, a słuchanie jakie wszystko jest beznadziejne i bez sensu nie sprawia nikomu przyjemności. O ile ktoś znajdzie złoty środek w takim postępowaniu to nie widzę przeszkód!
|
||||||||||||||
|
Roy d'Epee
|
Znam jednego zdeklarowanego nihilistę, który jest życiową ofermą, nawiasem mówiąc. Ludzie śmieją się za jego plecami, że negacja wszystkiego, co można negować, bierze się z jego potrzeby pokazywania światu, że może i jest nieudacznikiem, ale i tak ma na to wyjebane. Taaa.
Nie twierdzę, że każdy nihilista taki jest, ale póki co nie mam żadnych pozytywnych skojarzeń z tym światopoglądem. |
||||||||||||||
|
Astre
|
Jeśli chodzi o nihilizm egzystencjonalny to niesamowicie to do mnie przemawia. Często kiedy siedzę sama, to czuję taką nietrwałość wszystkiego co mnie otacza. Żyję w jakimś miejscu otoczonym cegłą (im więcej cegieł, tym więcej za to płacę), wstaję rano, żeby iść do szkoły, posiąść wiedzę zawodową, ażeby potem wstawać i chodzić do pracy. Chodzę do pracy, aby zarobić na te swoje cegły, żeby po pracy móc w nich po niej odpocząć. No i generalnie czasem sobie pierdolnę szafeczkę, a czasem nową mikrofalówkę. A potem robię dzieci, wychowuję i umieram.
No i co mi to da, że będę mieć fajną pracę czy fajnego męża? Wiadomo, że będzie mi się lepiej żyło, ale w gruncie rzeczy to nic nie zmieni. Tak samo będzie mi żal odchodzić z tego świata, tak samo będę niepewna i nie da mi to żadnych korzyści. Oczywiście, jakbym tak bardzo się tego trzymała to w zasadzie mogłabym popełnić samobójstwo albo w nic się nie angażować, ale już robię to co robię, bo wydaje mi się to słuszne i staram się z tego wyciągać jak najwięcej dobra i ciepła, bo co innego mogę zrobić? Nawiązując do wypowiedzi wiedźmy, mogłabym przyjąć, że skoro moje życie nie ma żadnej wartości to mogłabym po prostu olać to wszystko dla własnej wygody - szczerze mówiąc, czasem mam na to niebywałą ochotę, ale przecież nie o to tu chodzi. Ale boję się, że za 20 lat w końcu dojdę do wniosku, że to nie ma sensu, bo teraz jestem młoda, piękna, mogę żyć, a potem? Dobra, nie ważne, bo zmieniam temat. Wydaje mi się, że każdy ma takie myśli, tylko niektórzy się bardziej w nie wgłębiają, a niektórzy je odrzucają, by cieszyć się w pełni życiem. |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Astre dnia Śro 19:01, 16 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz |
Helvy
|
Ja sam chyba właśnie jestem nihilistą, choć do pewnego stopnia. Jako ateista po prostu nie widzę kompletnie żadnego sensu w tym, że w ogóle żyjemy, w tym że ptaszki ćwierkają a kwiatki rosną. Tak naprawdę cały system rodzisz się > uczysz się > pracujesz > robisz dzieci > przestajesz pracować >umierasz wydaje mi się trochę bez sensu. Dla mnie w ogóle niezbyt zrozumiałe jest samo życie i to, po co w ogóle ono jest? I myślę, że gdybyśmy teraz wszyscy mieli zdechnąć, to kompletnie nie robiłoby mi to znaczenia, usiadłbym do kompa i zaczekał. Dla mnie życie po prostu nie stanowi jakiegoś specjalnego bożego daru i gdyby miało mnie nie być, to też byłoby całkiem fajnie.
|
||||||||||||||
|
Wiedźma
Moderator
Eraserhead
|
Odniosę się do postów powyżej. Wielu wychodzi z założenia, że życie jest ściśle ustalonym schematem powtarzania tych samych czynności, które odgórnie narzucają wam normy społeczne/prawo/bóg/czasy w których żyjemy/cokolwiek, ale przecież każdy jest panem własnego ja i może się z tego schematu wyrwać. Nie musisz pracować, nie musisz się uczyć, nie musisz zakładać rodziny. Pewna jest jedynie śmierć, a to co zrobisz ze swoim życiem to tylko i wyłącznie twoja osobista sprawa.
No i tu pojawia się pytanie czy to już nihilizm {według terminologii, owszem}, bunt czy bardzo zindywidualizowana postawa życiowa... |
||||||||||||||
|
Nihilizm |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.