pogo

Pogo – grupowy taniec charakterystyczny dla kontrkultur punków, metalowców oraz skinheadów. Zabawę tę zaobserwować można na każdym niemal koncercie rockowym.Pogo polega na dość chaotycznym wzajemnym odbijaniu się od siebie, przepychankach w tańczącym tłumie. Zdarza się, że tańczący padają na ziemię, jednak zwykle od razu podnoszeni są przez osoby tańczące obok.

Haa , pogo pogo pogo !
Dobre buty i jazda . xD
Dobrego koncertu bez pogo nie ma . I bez ofiar z bolesnymi ranami też nie . xD

Nie miałam okazji, żeby wypróbować w praktyce, ale może być ciekawie XD Niby na Diru było pogo, ale takie pogo to nie pogo -.-

Ivy napisał:

Niby na Diru było pogo, ale takie pogo to nie pogo -.-

To nawet pogo nie przypominało xD To było coś... dziwnego ^^"

Możecie mnie zrównać z ziemią, ale ja pogo kompletnie nie pojmuję i jest to dla mnie debilizm skrajny. Ja idę na koncert posłuchać na żywo ulubionego wykonawcy, a nie żeby dostać z glana w twarz lub wylądować w szpitalu oO"
I bez urazy, ale kiedy czytam wypowiedzi 13-latek "ach, idziemy na koncert, będzie pogo, pogooo!", to od razu mam przed oczami JAKOŚĆ tegoż koncertu.

Ogólnie, z pogo trzymać się ode mnie z daleka.

Agnes napisał:

(...)
Możecie mnie zrównać z ziemią, ale ja pogo kompletnie nie pojmuję i jest to dla mnie debilizm skrajny. Ja idę na koncert posłuchać na żywo ulubionego wykonawcy, a nie żeby dostać z glana w twarz lub wylądować w szpitalu oO"
(...)
Ogólnie, z pogo trzymać się ode mnie z daleka.

Nic dodać, nic ująć. I na Huntera nie pojechałam głównie dla swojego zdrowia xD

Ale zważcie na to, że pogo jest {a przynajmniej winno być} tylko i wyłącznie na koncertach punkowych. W takiej sytuacji to się sprawdza, bo ciężko stać przy żwawej muzyce, której tekst jest ambicji Justina Timberlake'a a całość polega w dużej mierze na hałasie i ... zabawie. Nie wyobrażam sobie na przykład bezsensownej naparzanki na koncercie muzyki z jakiejkolwiek alternatywy, to nie to. Jeśli jadę na jakikolwiek koncert z 'moją; muzyką to i tak przez większość czasu stoję pod barierkami zauroczona. :3
Osobiście pogo lubię, na ogół jestem osobą stateczną, cichą i nieśmiałą więc raz na jakiś czas fajnie jest krzyknąć i rzucić się w chaotyczny tłum. (:
Chociaż kontuzje były, liczne siniaki, skręcona kostka i niedawno wyrwany paznokieć, dzięki któremu pisze używając tylko jednego palca prawej dłoni...

A te serduszka i zachwyty w poście Preś mnie bawią, ale o tym już chyba wspominałam w temacie 'Wrażenia z koncertów'. ;}

Szczerze? Nigdy nie byłam na koncercie na którym by było pogo, po prostu nie miałam okazji, i tak na prawdę nie wiem jak ono wygląda, i jakoś mnie nie ciągnie do takowego.

Pogo na Kulcie to nie pogo :'<

uwielbiam pogo ;d
szczególnie z chłopakami, ała :D
ale nie, serio, świetna zabawa.

Ścisk,huk,nie wiadomo czyja noga na tobie,zapach spoconych męskich ciał.. Z tym się wiąże dobry koncert i już.

[quote="Agnes"]

Ivy napisał:

(...)ale ja pogo kompletnie nie pojmuję i jest to dla mnie debilizm skrajny. Ja idę na koncert posłuchać na żywo ulubionego wykonawcy, a nie żeby dostać z glana w twarz lub wylądować w szpitalu oO"
(...)
Ogólnie, z pogo trzymać się ode mnie z daleka.

O właśnie, dokładnie. Jeszcze mi życie miłe. Zdecydowanie wolę spokojniejsze formy okazywania koncertowego entuzjazmu.

Preś napisał:

i nie ma co,jestescie otwarte na nowe propozycje. i na ludzi

Otwartość łączy się ze stratowaniem przez rozszalały tłum? Ja dziękuję. I jestem sztywniarą, taki bajer.

Preś napisał:

jak kogos ni ciagnie to musi byc max sztywny

i nie ma co,jestescie otwarte na nowe propozycje. i na ludzi

Jesteś sztywny, jesteś skończony. Akceptacja - lans, 0:1.

Agnes napisał:

Preś napisał:

i nie ma co,jestescie otwarte na nowe propozycje. i na ludzi

Otwartość łączy się ze stratowaniem przez rozszalały tłum? Ja dziękuję. I jestem sztywniarą, taki bajer.

Preś, a co interesuje kogo, czy ja drę paszczę i śpiewam na koncercie, czy napierdalam się glanami?
Misiu, pomyśl trochę?

Staśka napisał:

Szczerze? Nigdy nie byłam na koncercie na którym by było pogo, po prostu nie miałam okazji, i tak na prawdę nie wiem jak ono wygląda, i jakoś mnie nie ciągnie do takowego.

Dokładnie.

Leniwiec - Z Pamiętnika Młodego Punkowca napisał:

W poradniku Sida Viciusa
Napisanym w deszczowym Londynie
Taki przepis się stale powtarza
Jak punkowcem zostać w godzinę

Para glanów, spodnie w kratę
Zrób w nich dziurę, naszyj łatę
Kilo cukru u fryzjera
Twarz Giertycha rozwesela
Dziwne stroje, głupie miny
Na koncercie się widzimy

BIEGAĆ SKAKAĆ
LATAĆ PŁYWAĆ
W TAŃCU POGO WYPOCZYWAĆ!

: )

W Pogo uczestniczyłam tylko raz gdy były Dni Żor. Było średnio ale moja przyjaciółka Sylwia świetnie się bawiła^^

Nie uczestniczyłam w Pogo i jakoś mnie do tego nie ciągnie

Zielona Wiedźma napisał:

Ale zważcie na to, że pogo jest {a przynajmniej winno być} tylko i wyłącznie na koncertach punkowych.

Ta zasada powoli zanika. Nie wiem, co Coma ma wspólnego z punkiem, ale pogo na niej jest. I to nie byle jakie.

Ja również nie widzę nic inteligentnego w pogo, jednak lubię się wyszaleć na koncercie. Daję upust emocjom i energii. Najcięższe pogo w moim życiu? Farben Lehre, zdecydowanie.

burdelmama napisał:

Ścisk,huk,nie wiadomo czyja noga na tobie,zapach spoconych męskich ciał.. Z tym się wiąże dobry koncert i już.

Mrrr, wrrrr.
Cotygodniowe pogo jest fenomenalnie zdrowe, polecam grubaskom.

Jestem ostatnią osobą, która mogłaby uważać, że na koncertach powinno się stać jak kołek, niemniej jednak nie odpowiada mi także jakieś przesadnie dzikie obijanie się o siebie, przez co, zamiast skupiać się na muzyce, uważasz tylko na to, aby nie dostać po twarzy glanem/łokciem/butelką.

Faktem jest, że teraz, tak zwana młodzież, potrafi zorganizować 'pogo' na każdym koncercie okołorockowym, co czasem wygląda przekomicznie :3

Tam gdzie jest motłoch, tam na pewno nie ma mnie. Proste.

Jak byłam bardziej mobilną osobą to zawsze szalałam przy pogo, no i miło to wspominam bardzo. Mimo, że jako drobna blondyneczka 1,50 m byłam gnieciona i poobijana, to zawsze się przy okazji poznało jakiś nowych ludzi :3 No i bardzo mi się podobało, że niezależnie od tego jak wszyscy się bawią, w chwili, gdy obok ktoś upadnie - nagle milion osób dookoła niego wyciąga ręce, żeby pomóc mu wstać. Oczywiście mówię o pogo, a nie nie wiadomo jakim kotle, kiedy nie panujesz w ogóle nad tym, w którą stronę leci Twoje ciało, bo toto nie jest fajne :c

Jakoś nie miałem okazji jeszcze i nawet mnie nie kusi. To chyba nie dla mnie. CHOCIAŻ może kiedyś.

w czasach mroku (gimnazjum) pogo było dla mnie sensem życia, teraz szkoda mi butów :D

pogo jest zajebiste, nigdy nic mi się nie stało oprócz jakiś zadrapań czy stłuczeń, najebany robię pogo nawet jak reggae grają a potem wołają na mnie żeby przemocy nie było :\\\\\\\\\