Sweeney Todd

Ten film był...dziwny. Może się nie znam, ale niezbyt mi podszedł. Śpiewali ładnie, ale to chyba wszystko. Szkoda, że wszyscy na koniec nie pomarli/pomordowali się, byłoby jeszcze lepiej. Poza tym ta krew była niesamowicie nierealistyczna.

Swego czasu jarałam się tym filmem jak każdym musicalem i produkcją Burtona. Ale z biegiem czasu oglądałam to tyle razy, że zaczęłam już śpiewać poszczególne piosenki z bohaterami. Głównie to pokochałam klimat tego filmu, tak tu brudno, szaro, melancholijnie i gotycko, że aż się łezka w oku kręci!

...no i Sweeney miał fryzurę jak skrzyżowanie Roberta Smitha z Tilo Wolffem. :P

Zielona Wiedźma napisał:

...no i Sweeney miał fryzurę jak skrzyżowanie Roberta Smitha z Tilo Wolffem. :P

Co można na plus zaliczyć XD

Dzisiaj obejrzałam ten film po raz trzeci i po raz kolejny okazał się być lekturą tak frapującą, że wszamałam stos paluszków popijając je hektolitrami oranżady pomarańczowej. Po raz kolejny również nie mogłam się powstrzymać od radosnego śpiewania A Little Priest.
I nawet sobie nie wyobrażacie, jakim śmiechem wybuchnęłam na słuch piania tej blondyneczki - córki Todda xD

jak to możliwe, że jeszcze tutaj nie pisałam!
ten musical, to naprawdę kawał świetnej roboty. genialna obsada (omamo, Dżoni, Helenka i Alan =werybiglow <3), muzyka nastrojowa.
jedną piosenkę tylko przewinęłam. musiałam, bo była najnudniejszą. kiedy do Dżołany śpiewał ten chłoptaś. to było so boring.

Chyba nie ma na tym świecie człowieka, któremu podoba się Dżołana : D

Fanosława napisał:

Chyba nie ma na tym świecie człowieka, któremu podoba się Dżołana : D

przez nią miałam ochotę zasnąć, a przecież nie mogłam, bo dalej było więcej Dżoniego, Alana i Helenki!

Ja lubię Johannę, ale tylko tą wersję, która pojawia się później, w którą wkład wokalny ma też Johnny.

Fanosława napisał:

Chyba nie ma na tym świecie człowieka, któremu podoba się Dżołana : D

Mojej siostrze się podobało XD!

Ogólnie film fajny, końcówka przewidywalna, ale fajna.

Ogółem film mi się podobał. Ba! Nawet bardzo. Zwłaszcza pomysł z pasztecikami z ludźmi czy fakt, iż w filmie zagrało co najmniej trzech czy nawet czterech aktorów znanych z Harrego Pottera. Denerwowała mnie jedynie krew która wyglądała niczym sok truskawkowy i Dżołana.

Zombielicious napisał:

Denerwowała mnie jedynie krew która wyglądała niczym sok truskawkowy

taki już chyba Burtonowy urok :)

Ha, dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą, która nie mogła przetrawić karykaturalnie przesłodzonej Johanny i jej wycia.
Cała reszta bardzo na plus, to jeden z nielicznych filmów, w których zainteresowała mnie postać kobieca. Pani Lovett była zjawiskowa.

Roy d'Epee napisał:

Pani Lovett była zjawiskowa.

TAK! cała postać jak i jej niesamowite włosy *_*

i jednocześnie dołączam do grona niecierpiących Dżohany -_-"