|
|
|
| | |
|
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
sister morphine
Dołączył: 31 Sty 2011 |
Posty: 2124 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wichrowe Wzgórza Płeć: |
|
|
Wysłany: Nie 17:16, 17 Kwi 2011 |
|
|
|
|
|
^ Ahahaha, ja też
To ja też coś z Misia dodam:
Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi być zimno! Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury.
Jak byłem młody, to też byłem Murzynem i grałem w kosza.
Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! To mówiłem ja – Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!
To jeszcze ja – Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu. Niech żyje nam! To śpiewałem ja – Jarząbek.
-Babciu! Ja będę za Heroda!
– Za młody jesteś na Heroda.
– A co? Herod nigdy nie był młody?
– Nie
– Hej, młody junaku, smutek zwalcz i strach,
Może na tym piachu za 30 lat,
Przebiegnie, być może, jasna, długa, prosta,
Szeroka jak morze Trasa Łazienkowska.
I z brzegiem zetknie drugi brzeg, na którym twój ojciec legł!\
Idę oglądać Misia...
|
Ostatnio zmieniony przez sister morphine dnia Nie 17:17, 17 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| | |
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
Dołączył: 10 Cze 2009 |
Posty: 13532 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: where the wild roses grow Płeć: |
|
|
Wysłany: Nie 19:39, 17 Kwi 2011 |
|
|
|
|
|
no to ja jeszcze dorzucę genialne dialogi (głównie sempolińskiego i orwida <3) z piętro wyżej:
- Mam do ciebie prośbę.
- Ile?
- Sto.
- Czyś ty oszalał?
- A bo widzisz... muszę Adamskiemu zwrócić pięćdziesiąt.
- No to po co ci sto?
- Jak to po co? Przecież sam też muszę z czegoś żyć. Ale możesz być spokojny. Pojutrze zwracam. Zwracanie to moja specjalność.
- A skąd weźmiesz?
- Pożyczę sto pięćdziesiąt. Pożyczanie to moja specjalność.
- A potem pożyczysz dwieście, żeby oddać sto pięćdziesiąt?
- No cóż robić, kochanie. Żeby żyć, trzeba pożyczyć, żeby pożyczyć, trzeba oddać, a żeby oddać, trzeba znów pożyczyć.
- No i kiedy to się skończy?
- Jak się ożenię. Teściunio wszystko zapłaci. Właśnie sporządzam listę...
- ... swoich wierzycieli?
- Nie! Posagów z pannami. Tfu, panien z posagami.
- Muzyka to moja specjalność. Taki Beethoven! Ja panu z zamkniętymi oczami wymienię wszystkie jego symfonie. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta... i tak daaaalej, i tak dalej...
- Ohohoh, cóż za genialna pamięć!
- Mam tu listę kandydatek z posagiem. A posagi to moja specjalność. I nie wiem, którą wybrać. Przestań bębnić! Zofia Pikowska, sklep kolonialny, 20 tysięcy...
- Mój kochany, daj ty mi święty spokój, przecież ja nie jestem swatem!
- Ale przyjacielem.
- Aha!
- Stefania Buraczek, 15 tysięcy, ojciec kupiec zbożowy... Nie wiesz, jak teraz stoi zboże?
- Tendencja zniżkowa.
- Skreeeślona...
- Widzę, że dla ciebie małżeństwo to tylko interes. Z miłości byś się nie ożenił?
- Dlaczego nie? Gdyby interes tego wymagał...
- Ładny gagatek!
- A teraz wypijemy za pańskie zdrowie.
- O nie, nie! Teraz wypijemy za zdrowie pańskiego profesora muzyki... i Mozarta.
- Nie żyje.
- Kto?
- Mój profesor.
- Uff... przestraszyłem się. Myślałem, że Mozart.
- Co do tego, to yyy... to nie tego...
Sędzia: Spokój. Więc konkretnie. Dlaczego pan żąda eksmisji. Czy pozwany nie płaci?
- Płaci, właśnie że płaci!
- Regularnie każdego pierwszego.
- Mnie na złość, mnie na złość płaci!!! Żebym go nie mógł eksmitować! |
|
Ostatnio zmieniony przez melóra dnia Nie 19:39, 17 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| | |
|
| | |
melóra
supercalifragilisticexpialidocious
Dołączył: 10 Cze 2009 |
Posty: 13532 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: where the wild roses grow Płeć: |
|
|
Wysłany: Pon 14:39, 18 Kwi 2011 |
|
|
|
|
|
okok
Serce matki napisał: |
Orwid: Moje uszanowanie, moje uszanowanie. Czym mogę służyć?
Wysocka: Chciałyśmy wózek.
Benita: Taki nieduży.
Orwid: Służę, proszę bardzo. Dla szanownej pani, czy dla szanownej pani?
Wysocka: Dlaczego? @_@ Nienie. Skądże dla nas. Dla dziecka.
Orwid: Eee, rozumiem, dla dziecka szanownej pani?
Wysocka: Tak.
Benita: I dla mojego też.
Wysocka: Tak.
Orwid: Ach, rozumiem! Dwa wózki dla dwojga dzieci, służę!
Wysocka: Ależ nienienienienie! Zaraz. Jeden wózek, dla jednego dziecka. Dla naszego wspólnego dziecka.
Benita: Tak.
Orwid: Oczywiście, tak jest, bardzo słusznie........ nic nie rozumiem.
Benita: Jeden wózek, dla jednego dziecka, z dwiema matkami.
Wysocka: Dla ścisłości z trzema matkami.
Orwid: Ależ to olbrzymi wózek, czteroosobowy! Bardzo mi przykro, ale takiego nie posiadam.
Wysocka: Ależ posiada pan!
Benita: Zaraz, zaraz, zaraz. Jeden wózek, dla jednego dziecka, które ma trzy matki. Rozumie pan?
Orwid: Nie.....
Wysocka: Dlaczego?
Orwid: Yyy, to jest... tak! A w jakim wieku?
Benita: Dwadzieścia trzy. <smajl>
Orwid: Ile?!
Benita: Dwadzieścia trzy.
Orwid: To niemowlę ma dwadzieścia trzy lata?!
Benita: Nie, ja!
Wysocka: Nie, nie! Niemowlę jest niemowlę, ma...
Benita: ... śliczne niebieski oczki i takie tłuściutkie różowe nóżki!
(...)
Orwid: Służę paniom. To są wózki wyłącznie dla dwutygodniowych niemowląt.
Benita: A który jest tańszy?
Orwid: Ten.
Wysocka: No to może weźmy ten droższy.
Benita: A może ten droższy będzie tańszy? ; )
Orwid: Nie, ten tańszy jest tańszy.
Benita: Tańszy od tańszego, czy tańszy od droższego?
Orwid: Nienie, ten tańszy jest tańszy od tego tańszego.
Wysocka: No więc jeżeli ten tańszy jest tańszy od tego tańszego, no to ten najtańszy jest droższy od tańszego. No więc weźmy ten droższy od tańszego, bo przecież wypada, że ten droższy jest tańszy od tańszego. A koła obrotne?
Orwid: Owszem...
Benita: Które?
Orwid: Przednie i tylne...
Wysocka: A boczne?
Orwid: Również.
Wysocka: A budkę można podnieść?
Orwid: Można...
Benita: A można opuścić?
Orwid: Można... I sklep można opuścić?!
Wysocka: A może cenę można opuścić?
Orwid: Nie... NIE MOŻNA.
Benita & Wysocka: A co pan... zdenerwooowaaanyyy? |
^ czyli będąc samotną matką nigdy nie wysyłaj koleżanek po wózek dla dziecka.
Serce matki napisał: |
- A ja wyjeżdżam do Włoch...
- Ta, pod Warszawę. Łykend.
- Dlaczego? Pff. Towarzystwo higieniczne rozpisało konkurs na wierszyk reklamowy pod nazwą "czystość to zdrowie". Pierwsza nagroda to wycieczka do Rzymu, Neapolu i Wenecji... i posłuchajcie, co napisałam.
- Wyobrażam sobie.
- "To jest pewnik oczywisty, kto jest brudny - nie jest czysty!" Prawda, jakie dobre?
- Siadap. Bzdura. Peffnik oczyffisty nie jes czysty. Za to nie dostaniesz nawet bezpłatnego biletu trrramwajowego, maj bejbi.
- Dlaczego?! O... prędzej ja dostanę bilet, niż ty pojedziesz do swojego Hollywood. Phe! Wielka gwiazda... Greta Garbo dla ubogich!!! |
Ja tu rządzę napisał: |
- Chłopak głupi, bo młody. Trzeba go ożenić, to się uspokoi. Aleale! Panie Żurek, czy ta pańska klacz Bibi jeszcze biega?
- Taa, biega, biega... Ma pan rację. Trzeba go ożenić. Sam jestem ojcem uroczej córeczki i znam ten ból, panie hrabio.
- Ale ona jest za słaba w pęcinach, a za mocna w pysku...
- Kto?
- No ta pańska klacz.
- A ja myślałem, że pan mówi o mojej córeczce Kici.
- Jak to, to pańska córeczka Kicia także biega? Panie Żurek, co pan jest dzisiaj taki roztargniony? :|||||||| |
U W I E L B I A M.
|
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
malenstvou
Dołączył: 26 Kwi 2011 |
Posty: 1253 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wrocław Płeć: |
|
|
Wysłany: Śro 14:06, 04 Maj 2011 |
|
|
|
|
|
z mojego ukochanego filmu The Boondock Saints
Connor: Do ya know what we need, man? Some rope.
Murphy: Absolutely. What are ya, insane?
Connor: No I ain't. Charlie Bronson's always got rope.
Murphy: What?
Connor: Yeah. He's got a lot of rope strapped around him in the movies, and they always end up using it.
Murphy: You've lost it, haven't ya?
Connor: No, I'm serious.
Murphy: Me too. That's stupid. Name one thing you gonna need a rope for.
Connor: You don't fuckin' know what you're gonna need it for. They just always need it.
Murphy: What's this 'they' shit? This isn't a movie.
Connor: Oh, right.
(znajduje nóż w torbie Murphy'ego)
Connor: Is that right, Rambo?
Murphy: All right. Get your stupid fuckin' rope.
Connor: I'll get my stupid rope. I'll get it. This is a rope right here. |
Connor: Well, "Name one thing you're gonna need this stupid fucking rope for."
Murphy: That was way easier than I thought.
Connor: Aye.
Murphy: You know, on TV you always got that guy that jumps over the sofa.
Connor: And then you gotta shoot at him for ten fucking minutes, too.
Murphy: Aye.
Connor: Christ.
Murphy: We're good.
Connor: Yes, we are. |
w ogóle scena z liną jest moją ulubioną, tak samo jak z zastrzelonym kotem: Is it dead?
Donna: You killed my... my...
Rocco: Your what?
Donna: My...
Rocco: Your fuckin' what? Huh? Your what, bitch?
Rocco: (przykłada sobie pistolet do głowy) I'll shoot myself in the head, you can tell me that cat's name! Go ahead! Your what? Your precious, little...
Rayvie: Skippy! Skippy!
Rocco: Oh, Jesus! What color was it, bitch? |
generalnie cały film to klasyk i mogłabym sypać cytatami bez końca :)
|
|
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
|
| | |
Katia
Moderator w krainie kota
Dołączył: 04 Gru 2007 |
Posty: 8071 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Białystok Płeć: |
|
|
Wysłany: Wto 22:39, 09 Sie 2011 |
|
|
|
|
|
Przeminęło z wiatrem napisał: | Frankly, my dear, I don't give a damn.
~ Szczerze mówiąc, moja droga, nic mnie to nie obchodzi | Najbardziej kultowy cytat w historii kina, a chyba nikt go jeszcze nie podał.
Helikopter w ogniu napisał: | When I go home, people ask me, "Hey Hoot, why do you do it, man? Why? You some kind of war junkie?" I won't say a goddamn word. Why? They won't understand. They won't understand why we do it. They won't understand it's about the men next to you... and that's it. That's all it is.
~ Gdy przyjadę do domu, ludzie będą mnie pytać: „Hej, Hoot! Dlaczego to robisz... Wojna cię kręci?” Nie odpowiem nic. Dlaczego? Bo oni nie zrozumieją. Nie zrozumieją, że tu chodzi o kolegę. Tylko to się liczy... | Najpiękniejszy cytat z mojego ukochanego filmu.
Helikopter w ogniu napisał: | Look, these people... they have no jobs, no food, no education, no future. I just figure that you know, I mean, we have two things we can do. We can help, or we can sit back and watch a country destroy itself on CNN. Right?
~ Wiesz co? Naprawdę nieważne, co myślę. Kiedy pierwsza kula przelatuje ci nad głową polityka i to całe gówno, lądują w koszu... |
Cienka czerwona linia napisał: | Maybe all men got one big soul everybody's a part of, all faces are the same man.
~ Może wszyscy ludzie mają jedną wielką duszę, której każdy jest tylko cząstką. |
|
|
|
| | |
|
| | |
Van
Dołączył: 21 Maj 2011 |
Posty: 77 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Berlin Płeć: |
|
|
Wysłany: Śro 22:31, 24 Sie 2011 |
|
|
|
|
|
~ Plotkara
Chuck: Więc gdy następnym razem zapomnisz, że jesteś Blair Waldorf, pamiętaj, że ja jestem Chuckiem Bassem i cię kocham. |
Chuck:(gdy widzi Dana w drzwiach) To jak plaga, ale zamiast szkodników w progu mam „istotę ludzką”.
Dan: Właściwie, może to zabrzmi dziwnie, przyszedłem do ciebie. Wiem, że się nie lubimy. Myślisz, że jestem nudnym, przewidywalnym chłopakiem.
Chuck: Nie myślę o tobie.
Dan: Racja. Ale ja myślę o sobie. I doszedłem do wniosku, że muszę wyrwać się ze swojego wygodnego życia. Muszę odkryć nowe doznania.
Chuck: Jesteś gejem?
Dan: To byłaby ekstrawagancja. |
Blair: Ty! Co z nią zrobiłeś?
Chuck: Hej! Obraziła mnie, chciała, żebym ją rozdziewiczył.
Blair: Och, limuzyny i dziewice, twoja specjalność.
Chuck: Powinnaś wiedzieć, że jest kilka rzeczy, które uważam za święte... tylne siedzenie w limuzynie jest jedną z nich. |
Lubię wszystko co z Plotkary, szczegolnie jeśli mówi to Chuck.
|
|
|
| | |
mońciak.
Dołączył: 27 Maj 2011 |
Posty: 1586 |
Przeczytał: 12 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Bydgoszcz Płeć: |
|
|
Wysłany: Czw 11:17, 25 Sie 2011 |
|
|
|
|
|
Van napisał: | ~ Plotkara
Chuck: Więc gdy następnym razem zapomnisz, że jesteś Blair Waldorf, pamiętaj, że ja jestem Chuckiem Bassem i cię kocham. |
Chuck:(gdy widzi Dana w drzwiach) To jak plaga, ale zamiast szkodników w progu mam „istotę ludzką”.
Dan: Właściwie, może to zabrzmi dziwnie, przyszedłem do ciebie. Wiem, że się nie lubimy. Myślisz, że jestem nudnym, przewidywalnym chłopakiem.
Chuck: Nie myślę o tobie.
Dan: Racja. Ale ja myślę o sobie. I doszedłem do wniosku, że muszę wyrwać się ze swojego wygodnego życia. Muszę odkryć nowe doznania.
Chuck: Jesteś gejem?
Dan: To byłaby ekstrawagancja. |
Blair: Ty! Co z nią zrobiłeś?
Chuck: Hej! Obraziła mnie, chciała, żebym ją rozdziewiczył.
Blair: Och, limuzyny i dziewice, twoja specjalność.
Chuck: Powinnaś wiedzieć, że jest kilka rzeczy, które uważam za święte... tylne siedzenie w limuzynie jest jedną z nich. |
Lubię wszystko co z Plotkary, szczegolnie jeśli mówi to Chuck. |
Uwielbiam Plotkarę i tak jak Ty wszystko co w Plotkarze jest. ( ;
|
|
|
| | |
|
| | |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 6 z 7
|
|
|
| |